Natura nie lubi pustki, a ja nie lubię marnować jedzenia. I zawsze szlag mnie trafia, kiedy przez skomplikowany kształt opakowania nie jestem w stanie wykorzystać całej jego zawartości. Też tak masz? I umówmy się, nie chodzi mi o pastę do zębów. Są znacznie smaczniejsze powody do frustracji. Weźmy na przykład takie masło orzechowe. Jak to ugryźć? A raczej wylizać, aby nie uronić nawet kropelki...?
Mam satysfakcję, że nic się nie zmarnowało.
Co jakiś czas owsiankuję w nowej, do tego niezwykle oryginalnej, miseczce.
Producenci masła orzechowego są rozgrzeszeni ze swej konstrukcyjnej bezmyślności.
Taki to mój wynalazek. Wyczytałam kiedyś, iż Elvis w ostatnich latach swej świetności nałogowo spożywał kanapki, w których skład wchodziły: pieczywo tostowe, banan i masło orzechowe. A fuj! Jakie to musiało być pyszne. Śmiem twierdzić, iż nie tylko prochy i alko miały bezpośredni wpływ na stan jego zdrowia. Ale również niewłaściwa dieta. Smaczna. Co kaloryczna.
1 banan (180g)- 160kcal
1 łyżeczka masła orzechowego (10g)- 65kcal
3 łyżki płatków owsianych (50g)- 150kcal
1 szklanka mleka (250ml)- 90kcal
Korzystając z okazji weekendowego załamania pogody zwanego potocznie oberwaniem chmury połączonego z porywistymi wiatrami, które w konsekwencji doprowadziły mnie na skraj chwilowej niedyspozycji na ciele i umyśle potocznie zwanej zachcianką, przygotowałam dziś na śniadanie to pyszne cudeńko. W końcu gdy nam śpiewał Elvis Presley świat miał dużo więcej barw. Dobra wymówka nie jest zła. A ja mam nadzieję, żyć dłużej niż król rock&rolla.