Nic nie mam przeciwko marketowym mrożakom. Ba, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że kto nie zjadł przynajmniej raz w życiu Grandiosy, nie jest Norwegiem. Nawet tym przyszywanym ;) Ale szczerze przyznajcie. Nie znudziły się Wam już te ociekające wyrzutami sumienia pizze z sieciówek? Bo mi tak. Dlatego od czasu jak zaczęłam moją kulinarną przygodę w zaciszu domowego piekarnika, zweryfikowałam nieco pojęcie słowa pizza. Ulubiona? Idealna? Jak zwał, tak zwał. Dziś uchylam rąbka tajemnicy. I liczę na cięte smaczne riposty.
Jakiś czas temu na łamach tej jakże znienawidzonej przeze mnie platformy społecznościowej zapytałam o Waszą ulubioną pizzę. Padło na klasykę. Margarita. Byle sos ze świeżych pomidorów był. W sumie mnie to nie dziwi. Bo w prostocie tkwi siła.
Ale na wszelki wypadek warto poznać kilka trików, które uatrakcyjnią Wasze pizze. Żeby nie powiedzieć. Udziwnią? Hmm...
Częstujcie się!
Częstujcie się!
#1 Poeksperymentuj z ciastem
Nie będę Wam truła, że powinno być z mąki typu 00, bo to możecie sobie wyczytać na profesjonalnych blogach kulinarnych. Ja jako matka, której się wydaje, że umie gotować, na przekór włoskim maestro culinare, lubię czasem pokombinować. I zrobić pizzę np. z mąki pełnoziarnistej. A czasem z lenistwa taką "oszukaną" z gotowego ciasta francuskiego.
Dla uzyskania efektu woow! można nieco podkręcić smak, dodając. I tu macie do wyboru. Ząbek startego czosnku. Suszone zioła, pomidory. Mi aktualnie myśli zaprząta pizza kebab, z dodatkiem mieszanki shoarmy. Dobra będzie?
Dla uzyskania efektu woow! można nieco podkręcić smak, dodając. I tu macie do wyboru. Ząbek startego czosnku. Suszone zioła, pomidory. Mi aktualnie myśli zaprząta pizza kebab, z dodatkiem mieszanki shoarmy. Dobra będzie?
#2 Addio pomidore, czyli zaskocz sosem
Wiadomo, ten oryginalny to pomidorowy. Ale ja stawiam na ten ory-ginalny, jak tofik. Dlatego pozwalam sobie czasem uciec od nieśmiertelnego włoskiego stereotypu na rzecz sosu bianco, sosu chrzanowego, a nawet beszamelu. Ostatnio trafioną kompozycją smakową okazało się być... pesto. Mówisz pesto. Myślisz...? Wszystko. Bo pesto to nie tylko bazylia. Jarmuż też jest dobrym rozwiązaniem.
#3 Postaw na (nie)banalny składnik
Jakość, nie ilość. Ta zasada dotyczy także pizzy. Podobno najlepiej to tak w przedziale 3-5. OK. Ale jakich? W dzisiejszych czasach nie dziwią już takie dodatki jak krewetki, małże, kiszony ogórek czy rukola. Dlatego czemu by nie wrócić do korzeni? Prostota w rodzimym wydaniu. Pizza z ziemniakami. Co Wy na to?
#4 Fortuna kołem się toczy, pizza nie musi
Otóż to. Dlatego pozwalam sobie czasem odejść od typowej geometrii na rzecz korony, stromboli czy oklepanego serducha.
#5 Z niejednego pieca
... pizzę się jadło. Jedna smakowała lepiej. Inna w ogóle nie smakowała. Albo raczej smakowała jak podeszwa kapcia. A pizza własnego wypieku to ekstatyczny taniec wygibaniec kubków smakowych. Jednak co zrobić gdy jest ochota, a czasu brak? Albo co gorsza drożdże wyszły? Wtedy z odsieczą przychodzi pizzę pan. I tak tajemnica patelni z pizza hut właśnie została rozwiązana, ku uciesze chomika. LOL.
#6 Ukryj niespodziankę
W pizzy domowej możesz wszystko dopasować pod siebie. Jeśli tak jak ja mimowolnie zostawiasz brzegi, upakuj w nie ser. Wtedy na bank się im nie oprzesz!
A oto dowód moich niedawnych poczynań. Pizza hawajska. Ciasto z dodatkiem czosnku. Sos z pesto. Serowe brzegi.
A jaki Ty skrywasz sekret na domową pizzę?
pozdrawiam,
bastalena